Zaproszony do Wilna, by zrealizować rosyjską operę, Mariusz Treliński przeniósł akcję "Borysa Godunowa" w czasy współczesne. Reżyserowi dopomogła tu historia. W tydzień po wileńskiej premierze w Rosji odbyły się wybory prezydenckie, będące w istocie upozowanym na demokrację, operowym aktem przekazania władzy. Ta koincydencja terminów przesądziła o odbiorze przedstawienia, które stało się głosem w bieżącej, politycznej kwestii. Kilka scen - jak otwierające akt pierwszy starcie demonstrantów z policją czy następująca chwilę później intronizacja Borysa - dawało poczucie bolesnej aktualności. Świadoma tego dyrekcja opery nie zaprosiła na premierę rosyjskiego ambasadora. Gdy po trzech pierwszych przedstawieniach "Godunow" wróci do repertuaru, a stanie się to nie wcześniej niż za pół roku, jego aktualność nie będzie już tak uderzająca. "Godunow", w zamierzeniu autora, to opera nietypowa: konsekwentna w odejściu od tradycji włoskiego
Tytuł oryginalny
High tech politics
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 5