"Czesi, wiecie, co to Czesi? To śmiejące się bestie!" - tak wyraża się o rodakach kolaborujący z Niemcami Radca Murarick, bohater spektaklu Jakuba Krofty według "Pociągów pod specjalnym nadzorem" Bohumila Hrabala - o spektaklu "Pociągi pod specjalnym nadzorem" w Teatrze Dramatycznym w Warszawie pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.
Określenie to w pierwszym momencie wywołuje konsternację, bowiem słowo bestia jest pejoratywne. Jednak przyglądając się postaciom przez pryzmat "zwierzęcej natury" (rozumianej jako zachowania instynktowne, pozwalające na przystosowanie się do trudnych warunków w jakich przyszło im żyć), hedonizmu oraz spontaniczności pchającej w odruchu serca na śmierć, trudno się z Murarickiem nie zgodzić. Jest rok 1945, wojna toczy się poza granicami, a życie pracowników stacji swoim rytmem. Położone z dala od wojennej zawieruchy prowincjonalne miasteczko zdaje się być enklawą. O okropnościach wojny przypominają jedynie przejeżdżające przez stację kolejową transporty oraz zdobiący biuro zawiadowcy portret Hitlera. Aktywność bohaterów koncentruje się więc wokół tego, co w życiu najważniejsze, czyli relacji damsko-męskich. Po długiej nieobecności, spowodowanej pobytem w szpitalu, praktykant Milosz Pipka (Otar Saralidze) wraca do pracy. Chłopak zakocha