To nieprawda, że czas niszczy wszystko na swojej drodze. Bywa również łaskawy, niektórych zdaje się omijać. Ich późne lata opromienia legendą. Nina Andrycz należy do tych właśnie szczęśliwych wybrańców losu, wobec których czas nie posługuje się chyba swoimi atrybutami - kalendarzem i zegarem. Aż trudno uwierzyć, że do Teatru Polskiego na 19.00 regularnie od 65 lat przychodzi wciąż artystka, o której pisali literaci tej miary co Wierzyński, Słonimski i Boy, która swoja karierę zaczęła od grania z Marią Przybyłko-Potocką! W iluminowanym odświętnie Teatrze Polskim zebrana na widowni publiczność mogła poczuć na sobie tchnienie historii. Nina Andrycz święciła swój artystyczny jubileusz. Na scenie pojawiły się kosze kwiatów: od prezydenta, od sejmiku wojewódzkiego (który doprowadził ostatnio do katastrofy finansowej Teatru Polskiego), a także wiązanka od Związku Artystów Scen Polskich. I ona właśnie, a raczej jej skromny rozmiar i nie
Tytuł oryginalny
Heroina z Teatru Polskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie nr 253