Wyidealizowana wizja Kościoła jest wspólnym doświadczeniem nas, którzy wchodziliśmy w dorosłe życie w latach 80. "Popiełuszko" Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk oraz Pawła Łysaka jest właśnie zapisem takiego fantazmatu - pisze Maciej Nowak w felietonie dla Przekroju.
- Nie - usłyszała Joanna Makowska, realizatorka teatralnych odcinków magazynu "Wszystko o kulturze" w TVP 2, gdy zadzwoniła do parafii św. Stanisława Kostki z pytaniem, czy ekipa telewizyjna może podejść do grobu bł. ks. Jerzego Popiełuszki. W ten sposób miał się zacząć odcinek poświęcony spektaklowi "Popiełuszko" wg sztuki Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reż. Pawła Łysaka z Teatru Polskiego w Bydgoszczy. W kancelarii parafialnej szybko sprawdzono w Internecie, że przedstawienie nie podobało się części wierzących widzów, więc odpowiedź była krótka i zdecydowana. Żadnej odpowiedzi nie doczekał się natomiast Jacek Cieślak, kurator festiwalu Polska w IMCE, w ramach którego pokazywano bydgoski spektakl. Wykręcił numer prezesa Katolickiej Agencji Informacyjnej, by poprosić o umieszczenie w serwisie informacji o gościnnych występach "Popiełuszki" w Warszawie. Po powitaniu i sformułowaniu pytania usłyszał tylko trzask odkładanej słuchawki.