"Bal maskowy" Giuseppe Verdiego w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.
Scenę z pierwszego aktu, wyobrażającą komnaty króla szwedzkiego Gustawa III, zdobi w spektaklu Opery na Zamku herb Szczecina. Ma on przypominać, że nazwa miasta pojawiła się na kartach historii opery, choć, co prawda, na krótko. Kiedy bowiem w połowie XIX wieku Giuseppe Verdi toczył boje z cenzurą, która nie chciała dać zgody na wystawienie "Balu maskowego", narodził się pomysł, by akcję przenieść w czasy średniowiecza na Pomorze Zachodnie, a operę zatytułować Książę Szczecina. Zabójstwa monarchy nie można było w żaden sposób pokazać na scenie, ale na morderstwo w półdzikim księstwie cenzorzy mogli się zgodzić. Na szczęście Verdi wiedziony swym niezawodnym wyczuciem pojął, że intryga polityczno-miłosna "Balu maskowego" straci wówczas sens i Szczecin nie zaistniał na trwałe w operze. Owo tło historyczne nie ma jednak większego znaczenia dla obecnej inscenizacji, brak w niej wyraźnych odniesień do jakichkolwiek realiów z przeszłoś