"Anna Bolena" w reż. Wernera Pichlera z Opery Bałtyckiej w Gdańsku na 12. Bydgoskim Festiwalu Operowym. Recenzja w Nowościach Gazecie Pomorza i Kujaw.
"Anna Bolena" Geatano Donizettiego, Opera Bałtycka. Kurtyna poszła w górę. Na scenie zobaczyłam kilka wielkich szaf. Przyznaję, że od razu przypomniała mi się ubiegłoroczna prezentacja festiwalowa, zatytułowana "Ernani", także produkcja Opery Bałtyckiej. Wtedy na środku stały przerażające metalowe szuflady. Pomyślałam: oby nie było więcej podobieństw. Przed spektaklem, prowadzący festiwal dyrektor Sławomir Pietras wspomniał, że od "Anny Boleny" rozpoczęła się światowa kariera Donizettiego. Boję się pomyśleć, co serwował wcześniej. Pierwszy akt, niestety, mnie rozczarował. Widzowie dowiedzieli się, że Henryk już nie kocha Anny, że Giovanna ma romans z królem, z wygnania wróciła wielka miłość królowej, lord Percy. Niestety, całość była poszarpana, niespójna. W dodatku nie przedstawiono pełnego tłumaczenia arii. Na ekranie wyświetlane były komunikaty: Anna wie, że król już nie kocha Anny, Percy dziękuje królowi za zwolnienie