"Henryk VI na łowach" w reż. Krzysztofa Kolbergera w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Jolanta Brózda w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Żeby muzyka "mistrzów mniejszych" zaciekawiła słuchacza, nie mówiąc o zachwycaniu, wykonawcy muszą pokazać mistrzostwo. Jeśli go nie ma, słuchanie boli - tak jak w przypadku opery "Henryk VI na łowach". Był sobie król Anglii Henryk VI. W czasie polowania zagubił się w lesie. Pomogli mu poddani, nie wiedząc, że to monarcha. A byli to ludzie, którymi wcześniej król wzgardził. Kłopoty i spotkanie z życzliwością nauczyły go pokory. Krzywdy zostają naprawione. Wojciech Bogusławski napisał tę komedię za czasów króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Do tekstu muzykę Karola Kurpińskiego dopasowano dopiero w latach 70. XX w., a dokonali tego Wojciech Młynarski i Jerzy Dobrzański. Powstało dzieło spójne, zgrabne, melodyjne, ale dalekie od mistrzostwa europejskiego formatu. Przywracanie do życia dawnej muzyki "mistrzów mniejszych", zwłaszcza rodzimych, jak najbardziej ma sens. Ale pod jednym warunkiem - że do pracy zabiorą się bardzo dobrzy wyk