- Cokolwiek robię - robię tak, jakbym był początkującym aktorem, jakbym nic nie wiedział. A nie - jestem najwybitniejszy, uczcie się ode mnie - rozmowa z Henrykiem Talarem, aktorem, reżyserem, dyrektorem teatrów.
Wojciech Małysz: Rozmawiamy w nietypowym miejscu, w zakrystii katedry św. Mikołaja, przy okazji pokazu spektaklu "Prymas Hlond", w którym zagrał Pan tytułową rolę lna zdjęciu]. A niedawno widziałem Pana w filmie "Kler", który wielu uznało za atak na Kościół. Nie wahał się Pan przed przyjęciem roli w "Klerze"? - Nie, nie wahałem się. Bardzo cenię reżysera "Kleru" Wojciecha Smarzowskiego. Uważam, że to jeden z najwybitniejszych twórców polskiego kina, więc przystąpiłem do mojego epizodycznego zadania. Natomiast po obejrzeniu filmu mogę powiedzieć: tak też bywa. Ze strony reżysera był to obraz jednoznaczny, w moim patrzeniu na rzeczywistość - obraz możliwy, ale niekoniecznie jednoznaczny. Mnie najbardziej fascynuje postać grana przez Joannę Kulig, jej męki - to wielka rola. A pozostałe obrazki - może tak być, ale znam też inne sytuacje. Zaś wracając do pytania: aktor, który przestaje być aktorem, a zostaje oceniaczem, nie ma szans na wydoby