To artyści i mistrzowie swojego fachu, bez nich te teatry nie przetrwałyby wielu zakrętów swojej historii.
Dobrym pretekstem do przywołania tych dwojga Ludzi Teatru są ich urodziny. Zarówno pan Jerzy Lubas z Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie, jak i pani Helena Bondyra z Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze (wymieniam Jubilatów w kolejności ich późnomajowych świąt) przez wiele, bardzo wiele lat byli (pani Helena wciąż jest) kierownikami technicznymi tych scen. Pan Jerzy, z burzą siwych włosów, jest sobowtórem wielkiego polskiego dyrygenta i rzeczywiście łączy ich sztuka dyrygowania. Pani Helena, filigranowej postaci, jest wulkanem energii i pracowitości, nigdy nie podnosi głosu. Jubilaci znają się i wielokrotnie ze sobą współpracowali. Miałem szczęście współpracować z Jubilatami - jako reżyser i jako dyrektor. Powiem krótko: to artyści i mistrzowie swojego fachu, bez nich te teatry nie przetrwałyby wielu zakrętów swojej historii. Kiedy dyrektor jest nieobecny, albo został źle obsadzony na swoim stanowisku, Teatr im właśnie zawdzięcza swo