W swoim długim życiu teatralnym miałem wielokrotnie okazję obserwowania, jak po każdej zmianie na szczytach władzy furkoczą chorągiewki na wieżach "suwerennych" artystów, zmieniając swoje ustawienie do nowego kierunku wiatru. Zawsze to budzi niesmak, kiedy ktoś radykalnie wypiera się swoich wcześniejszych poglądów, przyjaciół i własnych słów - pisze na swoim blogu Marek Weiss, reżyser i dyrektor Opery Bałtyckiej w Gdańsku.
Nasze środowisko artystyczne, tak przecież związane z poszukiwaniem i kultywowaniem wartości, nie akceptuje demonstracji lizusostwa i merdania ogonem przed nowymi władcami. Uważam, że ta zdrowa niechęć budzi się przy takiej okazji u większości naszych odbiorców, czyli społeczeństwa, któremu teoretycznie powinniśmy świecić przykładem. Najdobitniejszym przypadkiem takiej jednoznacznej polaryzacji opinii był stan wojenny wprowadzony przez WRON, czyli Wojskową Radę Ocalenia Narodowego zwaną popularnie "wroną". Nie wdając się w skomplikowane okoliczności jej powstania, przypomnę tylko niewinnej naszej młodzieży, że rada ta działała pod hasłami ratowania państwa przed zagrażającym mu złem, czyli według niej stawała zdecydowanie po "jasnej stronie mocy". Naród nie dysponował wtedy podziemną Armią Krajową, więc opór zbrojny był niemożliwy, co zostało udowodnione drastycznie w kopalni "Wujek", kiedy do bezbronnych górników strzelano os