Jak uratować legendę Tatr, gdy dżinsy wyparły góralskie stroje, rap krzesanego, a Schwarzenegger Janosika? Czy bohaterowie opowieści ks. Tischnera przywrócą charyzmę mieszkańcom skalnego Podhala? "Góralu, czy ci nie żal?" - chciałoby się zapytać, gdy małe Jontki odpinają deski, by śmigać na modnych rowerach (oczywiście górskich, z przerzutką). A jednak. Jest coś, co nie przemija, zbójnicka fantazja, umiłowanie wolności. "Śleboda", swoboda, za to każdy góral oddałby telewizor, wideo. To, co głęboko zapadło w zbójnicką naturę, co w człowieku gór piękne i straszne, toporność i poezja góralskiej duszy, a nade wszystko muzyka, która tę duszę wyraża jak nic innego, stanowi materię pięknego, zrealizowanego na kanwie prozy Kazimierza Przerwy-Tetmajera, autorskiego spektaklu "Śleboda". Jest on pokazywany od czasu do czasu na małej scenie Teatru Powszechnego. Widać wyraźnie, że Waldemar Śmigasiewicz, który wymyślił sobie, jak tę legend�
Źródło:
Materiał nadesłany
Gość Niedzielny, nr 40