Festiwal w Bayreuth jest mekką miłośników Richarda Wagnera już od ponad 140 lat. Ale pojawiły się zmiany - i ważne polskie akcenty - pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Na mapie kulturalnej Niemiec jest to wydarzenie tak istotne, że na inaugurację przybywa co roku kanclerz Angela Merkel oraz liczni oficjele i celebryci. Zwykli śmiertelnicy muszą się zadowolić spektaklami przez następny miesiąc. Choć ponoć byli i tacy, nawet z Polski, którzy cudem zdobyli bilety na 25 lipca, płacąc ponad tysiąc złotych, by w towarzystwie high society obejrzeć "Lohengrina", w którym po raz pierwszy w historii festiwalu debiutowało dwóch Polaków. Debiut był bardzo udany, Piotr Beczała w roli tytułowej i Tomasz Konieczny jako hrabia Telramund otrzymali na premierze największe owacje, a po spektaklu pani kanclerz zamieniła z nimi kilka miłych słów. Początkowo miał to być tylko jeden polski debiut - Koniecznego, który już od lat jest cenionym śpiewakiem wagnerowskim; próby znalezienia terminu w napiętym kalendarzu artysty trwały od dekady. Beczała "wskoczył" do spektaklu na miesiąc przed festiwalem - przewidziany do tej roli Roberto