Po 1989 roku sztuki Waclava Havla znalazły się w repertuarze wielu polskich teatrów, stanowiły bowiem atrakcyjne pozycje dla widzów, wszyscy wiedzieli, że prezydent ówczesnej Czecho-Słowacji jest dramaturgiem, ale niewiele osób miało okazję zetknąć się z jego twórczością. Okazało się, że to, co napisał, warto obejrzeć nie tylko jako swoistego rodzaju ciekawostkę. Havel ma bardzo dobre pióro, potrafi w satyryczny, pełen humoru sposób opisać otaczającą go rzeczywistość, świetnie buduje dialogi.
Dwie jego aktówki wystawione przez jeleniogórski Teatr im. Norwida świadczą o tym, że upływ czasu nie zaszkodził dramaturgii czeskiego prezydenta. Obserwacje obyczajowe pisarza z okresu totalitaryzmu są aktualne także i dzisiaj. Obecnie również mamy takich ludzi, jak przedstawiony w "Audiencji" mistrz z browaru - pełnych kompleksów, patrzących z zawiścią na osiągnięcia innych, przekonanych, że tylko złośliwy przypadek sprawił, że nie zajmują takiej pozycji społecznej, na jaką, ich zdaniem, zasługują. Bardzo dobrze w tej roli wypadł Tadeusz Wnuk. Dzisiaj także mamy takie małżeństwa jak w "Wernisażu" - posiadające obfitość dóbr doczesnych, ale zbyt mało wiedzy i kultury osobistej, aby być zaakceptowanymi przez uboższe środowisko intelektualistów. Lidia Filipek-Czarny i Piotr Konieczyński stanowią bardzo zabawną parę, chyba taką, o jaką chodziło autorowi. Gorzej wypadł Jacek Paruszyński w roli literata i dysydenta pracującego ze wzgl�