Młodzi gniewni pochodzili z klas niższych (robotniczej i drobnomieszczańskiej) nieobecnych do tej pory na teatralnej scenie, byli pierwszym pokoleniem, które w wyniku obudzenia się świadomości społecznej w Wielkiej Brytanii, pokończyło studia wyższe, ale nie było dla nich pracy. Można ich nazwać zbuntowanymi frustratami, ale problemy przeżywane przez postacie ich sztuk były autentyczne - o pokoleniu Młodych gniewnych i należącym do nich Haroldzie Pinterze pisze Bolesław Taborski na łamach "Kwartalnika Artystycznego", poświęconego niemal w całości twórczości autora "Urodzin Stanleya".
Do teatru wnieśli nowych bohaterów, nową problematykę, ale także i nowe formy. Z salonu, gdzie rozmawiano właściwie o niczym, akcja przeniosła się do kuchni (przeciwnicy nazywali ich twórczość dramaturgią zlewu kuchennego), gdzie ich bolączki były wykrzykiwane. Kiedy w połowie lat sześćdziesiątych pisałem książkę o współczesnym teatrze brytyjskim (Nowy teatr elżbietański), wiele uwagi poświęciłem kilku rówieśnikom, tzw. "młodym gniewnym" (angry young men), którzy pojawili się niecałą dekadę wcześniej i zdążyli już zdominować angielską scenę. Dlaczego przyszło im to tak szybko i stosunkowo łatwo? Wszak Anglia nigdy nie cierpiała na ubóstwo rodzimej dramaturgii (a przecież mogła też łatwo korzystać z osiągnięć pisarzy irlandzkich i amerykańskich). Nie mówiąc już o wspaniałej klasyce, którą zapoczątkował niezrównany Szekspir. W okresie bezpośrednio powojennym grano jeszcze tzw. "dobrze skrojone sztuki z niedawnej epoki d