Trudno pisać o tego typu przedstawieniu, jakim jest "Czarna komedia" Petera Shaffera. Bo właściwie nie ma się tu o co spierać, nie ma wielkich problemów i impulsów do zażartej dyskusji. Ot, dobrze skrojona, sprytnie napisana farsa, która ma bawić i tylko bawić. Tak oto gadaliśmy sobie z kolegą po piórze po obejrzeniu najnowszego przedstawienia w kaliskim teatrze. Wiedzieliśmy przy tym doskonale, że mówimy o gatunku dla teatru niesłychanie trudnym i ryzykownym. Spartaczona "Czarna komedia" w każdej chwili mogła się przecież zamienić w komedię omyłek, w wielkie teatralne nieporozumienie. Wiedzieli o tym i twórcy kaliskiego spektaklu, dlatego chyba z taką starannością przygotowali ten jednoaktowy, półtoragodzinny spektakl, na którym widownia bawi się nie gorzej niż na przedstawieniach, specjalizującego się w tego typu produkcjach, warszawskiego Teatru Syrena. Punktem wyjścia do serii zabawnych scen, dziesiątków śmiesznych sytuacji
Tytuł oryginalny
Harce w mroku
Źródło:
Materiał nadesłany
Ziemia Kaliska nr 47