Duński książę nosi czarną sztruksową marynarkę. Błazenadą i arogancją maskuje swój ból i rozdarcie pomiędzy wiernością ojcu i miłością do matki. Jest wyraźnie nadwrażliwy, wewnętrznie rozedrgany, miotający się pomiędzy apatią a nadmiernym podnieceniem. A może wystarczyłoby napisać - jest młody, bardzo młody? Takiego właśnie Hamleta oglądamy w kolejnej inscenizacji nieśmiertelnego dzieła Szekspira, przygotowanej przez holenderskiego reżysera, aktora i scenografa Guido de Moora w warszawskim Teatrze Studio. Inscenizacji dyskusyjnej, ale z pewnością wartej uwagi. Widywaliśmy już Hamletów-filozofów i Hamletow-szaleńców. Udających obłęd dla ukrycia własnych zamiarów lub naprawdę szalonych. Każda kolejna inscenizacja Szekspirowskiej tragedii daje odtwórcy roli tytułowej ogromne możliwości własnej interpretacji, znalezienia klucza do tej postaci. A jaki jest ten najnowszy Hamlet? Wiek aktora grającego
Tytuł oryginalny
Hamlet z rękami w kieszeniach
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Ludowy nr 141