"Hamlet" w reż. Macieja Englerta w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.
Dzieje i rozmaitość sposobów wystawiania "Hamleta" są tak bogate, że mogłyby posłużyć za temat do tasiemcowego serialu. Reżyserzy prześcigają się w pomysłach na "oryginalność". A już sposoby interpretacji aktorskiej tytułowej postaci najważniejszego dramatu Szekspira to dopiero bogaty materiał na oddzielną sztukę. Raczej w tonacji komediowej. Bo kto może serio potraktować Hamleta na przykład czołgającego się po podłodze czy stojącego na głowie lub spacerującego po scenie na rękach i w tej pozycji wygłaszającego najsłynniejszy w historii teatru monolog "być albo nie być"? Że nie wspomnę już o aktorze siedzącym na sedesie w trakcie owego monologu. A to, że w rolę Hamleta wcielają się aktorki, już od dawna nikogo nie dziwi. Reszta jest milczeniem Maciej Englert, reżyser najnowszej inscenizacji "Hamleta" w Teatrze Współczesnym w Warszawie, nie bierze udziału w tym chorym wyścigu na pomysły, lecz ufa tradycji i stawia na tekst. Dlat