Szekspira grają dziś w Polsce wszędzie; w Warszawie i w Krakowie, w Łodzi i Katowicach, w Gdańsku i w Kielcach, w Zielonej Górze, Toruniu, Olsztynie, Szczecinie, Białymstoku i Częstochowie. Małe Gniezno pokusiło się o wystawienie "Peryklesa księcia Tyru", zaś Koszalin, który za niemieckich czasów "zachodniej kultury" nie posiadał w ogóle teatru, podjął się inscenizacji "Hamleta". Odważne to i ambitne przedsięwzięcie, ważne dla upowszechnienia kultury daleko od Warszawy i uwieńczone w zasadzie powodzeniem. Pisano już wiele o tym przedstawieniu z okazji wyróżnienia Teatru Bałtyckiego z Koszalina na II Festiwalu Teatrów Polski Północnej w Toruniu. Obecnie mogliśmy zobaczyć je w Warszawie. Jak wypadła konfrontacja z wymagającym warszawskim widzem i "warszawską krytyką"? Nie można mierzyć tego spektaklu miarą, przykładaną do zespołów, dysponujących świetnymi aktorami, o wieloletnim stażu scenicznym, wielkim talencie i doświadczeniu. Przyjmu
Tytuł oryginalny
"Hamlet" z Koszalina
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Ludu nr 251