Choć za kilka minut dziewiąta - wejścia na widownię, jak to się zdarzało nieraz w różnych "nowomodnych" inscenizacjach, jeszcze ciągle zamknięte. Bileterka w wiśniowym uniformie obserwuje nas ze służbowym spokojem. Wreszcie zamaszystym gestem otwiera wielkie, białe drzwi. Poddenerwowany tłumek pospiesznie wciska się do środka. Jest dość ciemno, łatwo zauważyć jednak, że wchodzimy nie na widownię, lecz na scenę. Pustą - jeśli nie liczyć jakichś dekoracji poukrywanych w kulisach i rzędu żarówek ciągnących się wzdłuż rampy - tak jak w dawnym teatrze. Nasza przewodniczka prowadzi nas dalej; przez wąskie przejście docieramy do niewielkiego, nisko sklepionego pomieszczenia na tyłach sceny. Sadowienie się na ciasno stłoczonych drewnianych ławach trwa przez chwilę. Gdy tuż po nas wejdzie, tu tą samą drogą {#os#464}Budzisz-Krzyżanowska{/#}, ubrana "prywatnie", można by pomyśleć, że przyszła tu, by obejrzeć swych kolegów
Tytuł oryginalny
"Hamlet" Wajdy - satysfakcje i wątpliwości
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Kulturalny