Pierwszą, sierpniową premierą warszawskiego Teatru Studio po letnim urlopie jest "Hamlet" Szekspira, w nowym przekładzie Jerzego S. Sity, wyreżyserowany gościnnie przez Guido de Moora, aktora, reżysera i scenografa w jednej osobie, średniego pokolenia, z Amsterdamu. Jest to bodaj pierwszy znaczniejszy "Hamlet" w naszym powojennym życiu teatralnym, "zrobiony" przez cudzoziemca. I to - obok pewnej swoistości sceny na jakiej został pokazany, a mianowicie swoistości placówki o charakterze awangardowym - stanowi dość istotny wyróżnik przedstawienia w Studio. Tak się jakoś dotychczas składało w dziejach tego dramatu na scenach polskich teatrów w minionym czterdziestoleciu, że ta szczególnie sztuka Szekspira nadawała się do rozważania na jej kanwie dylematów bliskich nam, Polakom. Mieliśmy tedy najpierw "Hamleta 56" - polskiego października, kiedy to w przedstawieniu krakowskim Romana Zawistowskiego w postać duńskiego księcia wcieli
Tytuł oryginalny
Hamlet w Teatrze Studio
Źródło:
Materiał nadesłany
Odrodzenie nr 36