Kiedy padają ze sceny ostatnie słowa Fortynbrasa i ciało Hamleta jak na lawecie armatniej podnosi się w górę, uprzytamniamy sobie z radością, a może i wzruszeniem, że oto jeszcze raz zatriumfował "Hamlet" w nowej wersji z 1970 r. I kiedy opada żelazna kurtyna na znak, że to już koniec przedstawienia, otwierają się drzwiczki i wychodzą przez nie aktorzy, ustawiają się na proscenium i kłaniają publiczności. Hanuszkiewicz - Duch ojca Hamleta, Zofia Kucówna - królowa, matka Hamleta, potem Poloniusz - Mariusz Dmochowski i nareszcie on - Hamlet - Olbrychski. Czas aktora, choćby najwybitniejszego jest przeraźliwie krótki. Dlatego tak intensywnie, barwnie i dogłębnie musi i chce go przeżyć. Ale, czy i tu nie ma już miary? Est modus in rebus - mawiali starożytni nie bez racji. Przede wszystkim jednak trzeba umieć dopasować się do swej epoki, jej moralnych i myślowych wymiarów, starać się pogłębić i poszerzyć jej perspektywy, zajaśnieć na niej barwn
Tytuł oryginalny
Hamlet-Olbrychski
Źródło:
Materiał nadesłany
Argumenty nr 22