"Hamlet" w reż. Macieja Sobocińskiego w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Po co wystawiać dzisiaj Szekspirowskiego "Hamleta"? Kim jest tytułowy bohater, co stanowi o jego sile/słabości? Maciej Sobociński, reżyser najnowszej adaptacji "Hamleta" w Teatrze Bagatela, na tak postawione pytania odpowiada wzruszeniem ramion. Jego "Hamlet" mówi o wszystkim i o niczym. Jest w miarę poprawnym streszczeniem doskonale znanej fabuły, ale bez jakiejkolwiek próby interpretacji tekstu. Taki teatr to dzisiaj kompletny anachronizm. Nie pomogą ornamenty, skoro wadliwy jest mechanizm: rytm przedstawienia Sobocińskiego pulsuje minimalistyczną muzyką napisaną przez Bolesława Rawskiego, suknie zmysłowo szurają po szklanej powierzchni, pantofelki na wysokich obcasach biegają szybciej niż ich właścicielki, a bielizna wygląda prawie jak z luksusowego burdelu. Są sztuczne lilie, sztuczne światło i szemrane bajery. Ale sensu brak. Autorzy najciekawszych studiów o "Hamlecie" (w tym Stanisław Wyspiański) precyzyjnie dowodzili, jak wiele można u Szekspira