"Hamlet" Williama Szekspira w reż. Mai Kleczewskiej w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Rafał Turowski na swoim blogu.
"Hamlet" Mai Kleczewskiej jest trochę jak "Golem" Mai Kleczewskiej, można sobie wyjść, kiedy się chce, skupić się na wybranej przez siebie postaci, a jak nam się wyda, że kto inny mówi ciekawiej, to pierwszego wybranka porzucić. I faktycznie zabawnie było przyglądać się publiczności nieledwie peregrynującej od Klaudiusza do Gertrudy, od Ofelii do Fortynbrasa etc. W "Hamlecie" sceny często odbywają się symultanicznie, mamy na uszach słuchawki z wyborem pożądanego strumienia, reżyserka zostawia nam wybór, co chcemy oglądać i czego słuchać, tak jakbyśmy (co podkreślają recenzenci) dostali do ręki pilota tv, chwila znudzenia? Pstryk i jesteśmy gdzie indziej. Ale co z tego miałoby wynikać? Że tak jak w życiu, w teatrze również trzeba wybierać? Hm. Nie zrozumiałem powodu zatrudnienia w spektaklu aktorów z Ukrainy. Dlaczego tak? Czy odpowiedź brzmi "a dlaczego nie"? Czy też - "ich narodowość jest nieistotna"? A może - żeby uświadomić widzo