"Hamlet" wystawiony właśnie w Studio przez holenderskiego artystę, potraktowany został jako sztuka na wskroś współczesna. Nie ma w tym, jak się wydaje, nic szczególnego, bo przecież zawsze dramat duńskiego księcia - o ile byt sensownie przez realizatorów odczytany - mówił widowni o tym, co ją w danym momencie historycznym nurtowało, gnębiło, bolało. To, z jakiej epoki kostiumy nosili aktorzy, wydawało się raczej sprawą drugorzędną. Takim arcywspółczesnym, a przy tym głębokim i pięknym przedstawieniem, był "Hamlet" wystawiony w 1971 roku przez Jurija P. Lubimowa, z niezapomnianym Włodzimierzem Wysockim w tytułowej roli. Teatr na Tagance pokazał, także warszawskim widzom, co można zrobić z tekstem Szekspira, jak bardzo może być przejmujący i bliski. Porównanie z Taganką, Lubimowem i Wysockim (zaszczytne wszak dla każdej realizacji "Hamleta") tym razem samo się nie narzuca. Mamy tu bowiem do czynienia - mimo pozornych podobie
Tytuł oryginalny
Hamlet
Źródło:
Materiał nadesłany
Razem nr 39