Od lat kilku panuje taka moda na pomysły inscenizatorskie, taki zalew poszukiwań formalnych, że idąc 26 października na nowo zainscenizowaną "Halkę" (M. Fołtyn i A. Majewski) obawiałam się, że tyle razy już wystawiana, może być ona albo zbyt mało, albo za bardzo - odkrywcza. I oto radosna niespodzianka. "Halka" ta czołowa opera narodowa, jest wyjątkowo świetna, zarówno pod względem inscenizacyjnym, scenograficznym, wykonawczym; aktorzy zresztą nie tylko dobrze śpiewali, ale i grali po aktorsku. I orkiestra podobała się bardzo publiczności (kierownictwo muzyczne A. Wicherek) i tancerze (choreografia W. Gruca) i chór (kier. H. Wojnarowski). Maria Fołtyn stała się już specjalistką od "Halki". W "Stolicy" pisaliśmy kiedyś z uznaniem o jej występach w tej operze na Kubie, w Meksyku. Dziś z przyjemnością możemy obsypać pochwałami "Halkę" na warszawskiej scenie. A na koniec brawo dla premierowych solistów (niestety, zawsze na ogół w prasowy
Tytuł oryginalny
"Halka" w nowej szacie
Źródło:
Materiał nadesłany
Stolica nr 51