"Halka" w reż. Marka Weiss-Grzesińskiego w Operze Śląskiej w Bytomiu. Pisze Regina Gowarzewska-Griessgraber w Dzienniku Zachodnim.
Sztuka powinna poruszać, jeżeli nie da się jej gładko przełknąć, to już oznacza, że ma swoją wartość. Tak właśnie jest z najnowszą inscenizacją "Halki" Stanisława Moniuszki w Operze Śląskiej w Bytomiu, przygotowanej z okazji 60-lecia tej sceny. Nie można jej ocenić jednoznacznie, w kategoriach: dobra - zła. Jest za to inna, i to już jest jej atutem. Wnosi powiew świeżości, nowości, innej dynamiki, nie oglądanej dotąd w Operze Śląskiej. Budzi też wiele kontrowersji i tak naprawdę po sobotniej premierze, ilu było widzów (a sala wypełniona była po brzegi) tyle też było opinii na jej temat. "Halka" to polska opera narodowa, o której uczymy się w szkołach. Przypomnijmy, że opowiada 0 młodej góralce, uwiedzionej przez bogatego panicza, a następnie porzuconej. Panią bowiem ma zupełnie inne plany matrymonialne. W Bytomiu cały spektakl rozgrywa się nie wśród jodeł szumiących na gór szczytach (jak to śpiewa Jontek w swojej arii), tylko