Poprawiać można było natomiast - i tak też zrobiono - Moniuszkowską Halkę, a raczej - tradycje w jakie obrosły inscenizacje tego dzieła, tradycje nie zawsze najlepsze, a mocno w naszej świadomości zakorzenione. Wzięła się za nie ostro Maria Fołtyn - do niedawna jeszcze znakomita śpiewaczka, od paru lat reżyserująca opery - i odniosła pełny sukces. Jej nowa wersja Halki wystawiona na jubileusz Teatru Wielkiego (150 lat od chwili położenia kamienia węgielnego pod gmach TW, 10 lat od otwarcia gmachu TW po odbudowie z wojennych zniszczeń), z bardzo piękną scenografią współinscenizatora, Andrzeja Majewskiego jest równie daleka od pamiętnej, nieco cepeliowatej wizji Andrzeja Stopki, co i od pompatycznej Schillerowskiej koncepcji i gniewu ludu, który z wzniesionymi w górę pięściami pomstuje na znienawidzonych panów wyzyskiwaczy. Halka Fołtyn i Majewskiego to po prostu bardzo prawdziwa i wzruszająca opowieść o krzywdzie biednej dziewczyny, o szlachetnym
Tytuł oryginalny
Halka, na Meksyk zmieniła płeć...
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 1600