O trzecim dniu Hajdparku. III Praskiego Przeglądu Teatralnego pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.
Po mocnym i ważnym "Nic co ludzkie" - prawdziwie Hyde Parkowym "Speakers' Corner" - festiwalowa publiczność została ściągnięta do poziomu tzw. lekkiej rozrywki. Trzyczęściowa "Historia" Teatru Ad Spectatores to spektakl na wskroś obciachowy, który chciałby zapewnić widzom bezpretensjonalną rozrywkę, ale zapewnia tylko znużenie. Samobój strzelony sobie zarówno przez teatr, jak i przez festiwal, polega chyba głównie na zestawieniu trzech kolejnych części "Historii" (wszystkie w reżyserii Macieja Masztalskiego) jednego wieczora - spektakle, których kolejne premiery miały miejsce co dwa lata i które w rodzimej przestrzeni zachowują swoją odrębność, tu zlały się w męczący przegląd. Schemat każdej części wygląda identycznie - z ciemności wyłania się mrugający górniczą latareczką przewodnik, przeprasza za spóźnienie i zaprasza na zwiedzanie muzeum. To jednak dosyć specyficzne muzeum - przemierzając wyciemnione, surowe przestrzenie niezagospo