O siódmym dniu Hajdparku. III Praskiego Przeglądu Teatralnego pisze Jan Czapliński z Nowej Siły Krytycznej.
Ostatni dzień festiwalu zgromadził publiczność, jakiej Wytwórnia nie widziała przez cały tydzień. Wszystko za sprawą godzinnego monodramu Mileny Gauer "Jackie. Śmierć i księżniczka", wyreżyserowanego przez Weronikę Szczawińską. "Jacqueline jako wdowa stała się symbolem żałoby narodowej. Jak zawsze, nawet w smutnych okolicznościach, zaprezentowała elegancję i powagę." - możemy przeczytać w poświęconym Jacqueline Kennedy haśle Wikipedii. "Och Jack, och Jack, kocham cię, łkałam. A co miałam powiedzieć? Trudno przecież wyłgać się w szpitalu jakimś umówionym wcześniej spotkaniem!" - komentuje w potężnym monologu Jackie. Cynizm i bezlitosna ironia to jej jedyna broń przeciwko rzeczywistości zbudowanej na maskulinistycznej matrycy. Jackie potrafi czasem - rzadko - opowiedzieć tę rzeczywistość z innej, zbuntowanej perspektywy radykalnego feminizmu, ale nie potrafi zmienić jej zasad. Istnieje niesamodzielnie, zawsze wobec mężczyzn, zapośred