DOBRZE się zaczął warszawski sezon teatralny. Przypomnijmy kilka premier wybitnych lub przynajmniej interesujących: "Maria Stuart" Schillera we Współczesnym i "Intryga i miłość" Schillera w Polskim, "Rzecz listopadowa" Brylla w Narodowym, "Becket, czyli Honor Boga" w Powszechnym. I jeszcze - "Hadrian VII" Petera Luke'a w Dramatycznym*). To właśnie ten teatr, który od lat się postuluje: teatr wielkich napięć i konfliktów moralnych, ideowych, politycznych, teatr stawiający pytanie i problemy pierwiastkowe, najważniejsze. "Hadrian VII" jest sztuką o potędze marzenia. Ważna jest oczywiście kierunkowa oraz treść tych marzeń. Niech powie o tym jedno zdanie z artykułu Tadeusza Brezy, zamieszczonego w programie teatralnym: "Kiedy słuchać będziemy sztuki, zwłaszcza tych partii, w których bohater, papież Hadrian, decyduje się na reformy i przemiany, jego dążenia przywieść nam mogą na myśl marzenia Jana XXIII". A więc sztuka o
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 292