"Siostrunie" w reż. Jana Szurmieja w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.
Najnowsza produkcja Lubuskiego Teatru - "Siostrunie", to rozrywkowa petarda. Tylko wstać i śpiewać z zakonnicami, jak w słynnym filmie "Blues Brothers". Już początek zwiastuje, że reżyser Jan Szurmiej postanowił musical Dana Goggina - przebój amerykańskich scen, który miał premierę blisko 30 lat temu - lekko zaadaptować w zielonogórskie realia. Pod szyldem "miasta partnerskie" widnieją nazwy i herby Zielonej Góry i Hobo-ken. Bo też mniszki z placówek Zakonu Małych Sióstr z obu tych miejscowości łączą siły, by zebrać pieniądze na pochówek ostatnich z 52 zakonnic, które zmarły po spożyciu trujących grzybów. Świetna filmowa sekwencja z siostrami padającymi twarzą w talerz to tylko zapowiedź dawki absurdu i pokładów czarnego humoru, który serwują "Siostrunie". Bohaterki w habitach postanawiają zarobić pieniądze, ujawniając ukryte lub zapomniane (siostra Amnezja, której kiedyś na głowę spadł krzyż...) talenty artystyczne. A zatem reszta