Byłam przy narodzinach Olsztyńskich Spotkań Teatralnych. Czternaście lat temu początek był więcej niż skromny i nieśmiały: trzy albo cztery przedstawienia, żadnych gwiazd, żadnych przebojów. Ale szybko okazało się, że mamy w Olsztynie prawdziwy teatralny festiwal - wspomina Ewa Mazgal w Gazecie Olsztyńskiej.
Na scenie Teatru im. S. Jaracza wystąpiły prawdziwe gwiazdy i medialne meteory. Był teatr akademicki, eksperymentalny, był balet, pantomima i kabaret. Olsztyńska publiczność została więc teatralnie rzetelnie wyedukowana właśnie przez różnorodność "lekcji" i ich jakość. Co najbardziej ze spotkaniowego repertuaru utkwiło mi w pamięci? Fantastyczna Pantomima Wrocławska z widowiskami realizowanymi przez mistrza Henryka Tomaszewskiego. Teatr Wierszalin ze swoim surowym misternym sposobem opowiadania prostych, ale fundamentalnych historii. Z Wierszalinem, teatrem alternatywnym, kojarzy mi się Scena Plastyczna KUL Leszka Mądzika i Teatr Montownia. Ich teatralny język ma swoich wielbicieli i przeciwników, więc szeroka widownia mogła sobie wyrobić na ten temat zdanie. Specyfiką Spotkań, korzystnie odróżniającą je od reszty Polski, była regularna obecność artystów rosyjskich. Gościliśmy teatry z Petersburga i dalekiej Syberii, a ostatnio z Kaliningradu.