Na szczęście udział gwiazd nie ogranicza się w tym przypadku tylko do bycia na scenie - o "Terapii Jonasza" w reż. Jacka Bończyka i Jarosława Stańka w Teatrze Rozrywki w Chorzowie pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.
Podobno "Terapia Jonasza" w Teatrze Rozrywki w Chorzowie to spektakl o depresji. I początkowo rzeczywiście tak to wygląda. Główny bohater - Jonasz, od pół roku nie wychodzi z domu. W żaden sposób nie kontaktuje się ze światem zewnętrznym; nie używa telefonu, internetu, a jedyne, co ma do powiedzenia bliskim, to: "Zostawcie mnie w spokoju". Ale finał przedstawienia sieje ziarno niepewności - czy aby na pewno? Bo oto dzięki swojej "depresji" Jonaszowi udało się ponownie połączyć rozwiedzionych rodziców i diametralnie zmienić życie bliskich (na lepsze, oczywiście). To zakończenie każe nam się domyślać, że cała depresja Jonasza była mistyfikacją. W ten sposób autorzy osłabiają założony przez nich przekaz i zamiast przekonać nas, że warto pochylić się nad osobą w depresji, będziemy się zastanawiać, czy to rzeczywiście depresja, czy tylko manipulacja najbliższym otoczeniem, próba osiągnięcia szlachetnych celów przez szantaż emocjonalny.