"Na końcu tęczy" w reż. Krzysztofa Jasińskiego w Teatrze Scena STU w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Beata Rybotycka zagrała i zaśpiewała Judy Garland. Portret legendarnej gwiazdy na scenie STU nie udał się najlepiej - chwilami jest wyrazisty, chwilami blady i obojętny. W życiu niejednej gwiazdy przychodzi taki czas, że pragnie zagrać gwiazdę. Wielką, legendarną, nieszczęśliwą. Kochaną i nienawidzoną przez publiczność, kochającą i nienawidzącą publiczność. Spełniającą się i spalającą w sztuce. U kresu żywota robiącą rachunek z życia (które leży w gruzach) i sztuki (która ocali i unieśmiertelni). Sztuki o artystach zawsze są chętnie oglądane i chętnie pisane. Taką właśnie sztukę napisał Peter Quilter, a wyreżyserował Krzysztof Jasiński, obsadzając w głównej roli Beatę Rybotycką. Bohaterką jest Judy Garland, artystka w Polsce może nie tak sławna i - z przeproszeniem - kultowa jak w Stanach, gdzie każdy obywatel umie na pamięć "Czarnoksiężnika z Oz", ale jednak znana: jako aktorka i jako legenda. Akcja sztuki rozgrywa s