Taki zabieg zastosował w Londynie włoski reżyser Damiano Michieletto. Widzowie szacownej Royal Opera House zareagowali buczeniem i opuszczali salę. Dyrektor teatru Kasper Holten musi się gęsto tłumaczyć w mediach.
Nagość, seks i agresja to niemal chleb codzienny w spektaklach operowych, również w Polsce. Gdy reżyser Mariusz Treliński, wystawiając na scenie Opery Narodowej w Warszawie "Powder her Face" Thomasa Adesa, pokazał w jednej ze scen kopulację na masce samochodu, kilka osób również opuściło salę. Ale Treliński nie był pierwszy. Bo co powiedzieć o barcelońskiej inscenizacji "Lady Makbet mceńskiego powiatu" w reżyserii Calixto Bieito, gdzie dzikiemu aktowi seksualnemu przeżywanemu przez dwoje bohaterów przygląda się chór wcielający się w mieszkańców prowincjonalnego miasteczka? Teraz można pokazać pewne rzeczy wprost Reżyserzy często tłumaczą się, że seks i mord sugerowali w partyturach sami kompozytorzy, choć konwencja gatunku i dyscyplina obyczajowa nie pozwalały w ich czasach pokazywać pewnych rzeczy wprost. Te sugestie to np. wielka kulminacja partii orkiestrowej lub wysokie nuty intonowane długo i donośnie przez śpiewaczkę. Na zapis