WAKACJE w pełni, a w salach teatralnych - głucha cisza. Szefowie wielkich scen leżąc pod gruszą rozmyślają zapewne, jak dociągnąć finansowo do końca roku. A po kraju podróżują tymczasem rozmaite, kilkuosobowe przedstawienia, organizowane przez obrotne agencje, dobrze reklamowane i przynoszące swoim udziałowcom niezły dochód. Są między nimi chałtury wołające o pomstę do nieba, są też rzeczy bardzo dobre (choćby "Scenariusz dla trzech aktorów" wożony pod firmą Teatru Rzeczpospolitej); jak się zdaje zresztą poziom artystyczny nie pozostaje w żadnym bezpośrednim związku z liczbą popularnych nazwisk na afiszu. Imprezy w gruncie rzeczy nie podlegają ocenie recenzentów; sam widziałem ich ledwie parę i to przypadkiem. Nie będę wyklinał postępującej komercjalizacji polskiego teatru; cóż za sens miałoby zawracanie Wisły kijem. Muszę jednak patrzeć z przerażeniem na los teatrów, które o swej sztuce chcą myśleć odpowiedzialnie, a które cor
Tytuł oryginalny
Gustaw, Konrad i Czardasz
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 33