Mickiewiczowskie "Dziady" przerobione zostały już na dziesiątki sposobów i niemal każdy reżyser ma w swoim dorobku inscenizację tego romantycznego dramatu - w mniejszych lub większych fragmentach. Tego trudnego zadania podjęła się także Irena Jun, która wystawiła drugą część "Dziadów" na scenie zabrzańskiego teatru. Mimo upływu czasu, ten tekst jest ciągle atrakcyjny dla twórców teatralnych, którzy starają się odczytać go na nowo i walczą z materią, aby jak najoryginalniej go wystawić. Muszę przyznać, że w zabrzańskiej inscenizacji kilka rzeczy wydało mi się bardzo interesujących. Zacznijmy od scenografii - scena przypomina opuszczony, dawno nieodwiedzany strych albo szopę, w której złożono stare meble przykryte ciemnym płótnem - szafy, stoły, krzesła, stołeczki, na podłodze rozrzucone suche liście. Scena powiększona o podest wychodzi ku widowni - podest łączy ją z wybiegiem zamontowanym w czwartym rzędz
Tytuł oryginalny
Guślarz pod stołem
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Katowicach nr 79