"Podróże Guliwera" Jonathana Swifta w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
Na widowni szacownego warszawskiego Teatru Polskiego zasiadła najbardziej wymagająca publiczność: dzieci. To właśnie im Jarosław Kilian dedykował swoje najnowsze przedstawienie, "Podróże Guliwera". Swift nie pisał tej powiastki filozoficznej dla dzieci. To tylko późniejsze przeróbki, skupiające uwagę na dwóch pierwszych podróżach Guliwera do królestw Liliputu i Olbrzymów, sprawiły, że uznano tę poruszającą lekturę za książkę dla dzieci. Może nie stało się wcale źle, bo dzięki temu - choć w okrojonej formie, dzieło Swifta pozostało żywe do dziś, a za sprawą pierwszego pełnego tłumaczenia z oryginału na język polski, którego dokonał Maciej Słomczyński (dopiero w roku 1979!) "Podróże do wielu odległych narodów świata" (1726) po 250 latach odzyskały swoje bogate wnętrze. Powieść Swifta, nosząca formę pamiętnika kapitana Guliwera (rzekomą jego autentyczność ma gwarantować wstęp-list autora do wydawcy), obejmuje zapiski