Maria Czanerle i Józef Szajna mają zwyczaj chodzić na spacery Wybrzeżem Kościuszkowskim. Szajna monologuje bez przerwy; tryskają z niego gejzery myśli formułowanych w sposób daleki od założeń logiki formalnej, o czym wiedzą wszyscy, którzy choćby raz go słuchali. Jest to erupcja luźno skojarzonych refleksji, pomysłów, wrażeń, obserwacji, bons mots'ów, istna lawina słów unicestwiająca mniej lotnych słuchaczy. Maria Czanerle, jeden z naszych najwybitniejszych krytyków teatralnych, postanowiła kiedyś notować te fascynujące monologi, uważając, i słusznie, że Szajna realizuje się w nich nieomal w tej samej mierze, co w swoim teatrze. Powstała z tych notatek sztuka, czy może raczej scenariusz nazwany "Gulgutiera" dla upamiętnienia recenzji Konstantego Puzyny ze zrealizowanego przez Szajnę Goethowskiego "Fausta", z którego nie zrozumiawszy ani słowa, tak zatytułował swoje omówienie spektaklu. Wystawienie "Gulgutie
Tytuł oryginalny
Gulgutiera
Źródło:
Materiał nadesłany
"Zwierciadło" nr 17