Spektakl prezentuje satyryczny portret zmacdonaldyzowanej kultury, w której nawet twarz jest produktem. Portret tym potworniejszy, że niezwykle realistyczny - o "Brzydalu" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru im. Jaracza w Łodzi, prezentowanym w ramach nurtu Wizje/Kreacje podczas Gliwickich Spotkań Teatralnych pisze Anna Wróblowska z Nowej Siły Krytycznej.
Groteskowym, na wpół zabawnym, na wpół przerażającym "Brzydalem" z Teatru im. Jaracza zakończył się nurt Wizje/Kreacje XIX Gliwickich Spotkań Teatralnych. Dobry to akcent na zakończenie festiwalu, bo i tekst, i aktorstwo w tym spektaklu zadowolą nawet wybrednych widzów. Dramat Mayenburga doskonale obrazuje szaleństwo współczesnego świata, sterroryzowanego modą i obsesją pięknego wyglądu. Świata, w którym wszelkiej maści styliści, projektanci mody czy chirurdzy plastyczni traktowani są jak wyrocznie, żeby nie powiedzieć - bogowie. W tym świecie posiadacz brzydkiej twarzy wypchnięty zostaje na margines społeczny. Jest też druga strona medalu - totalne ogłupienie jednostek, które zatraciły instynkt zachowawczy, zdolność samodzielnego myślenia i w owczym pędzie pożądają piękna idealnego. Tytułowy brzydal to naukowiec Lette (Mariusz Siudziński), który nie może zaprezentować swojego wynalazku na kongresie, ponieważ jego brzydka twarz zniech�