W naszej kulturze i sztuce motyw śmierci pojawia się dosyć rzadko. W teatrze, w ostatnich czasach, pojawił się przede wszystkim w działaniach twórców wywodzących się z grupy tzw. "plastyków-wizjonerów". To właśnie w przedstawieniach Tadeusza {#os#5966}Kantora{/#}, Józefa {#os#5112}Szajny{/#}, Leszka {3os#14365}Mądzika{/#} czy Janusza {#os#503}Wiśniewskiego{/#}, wcześniej u Zofii Wierchowicz, motyw śmierci urastał do równorzędnego do motywu życia. Sensy przedstawień budowały się często na pograniczu tych dwóch wizji, dwóch przeczuć, dwóch wyobraźni - często tak dalekich od jakiejkolwiek rzeczywistości, jak kreacja oddalona jest od powszechnego realizmu. Tak się złożyło, że twórcy teatralni pochodzenia "plastycznego" o wiele częściej skłonni są widzieć na scenie ostateczność ludzkiej egzystencji niż reżyserzy bardziej związani z literaturą i jej widzeniem rzeczywistości. Jerzy {#os#1241}Grzegorzewski{/#} jest wizjonerem teatru, ale
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 203