- Spektakl budzi różne emocje: od strachu poprzez łzy, kończąc na śmiechu. Te emocje wywołują efekty specjalne, dźwiękowe czy gra świateł. To wszystko wpływa na odbiór - z Grzegorzem Millerem, aktorem, wokalistą, uczestnikiem IX Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Wileńskie Spotkania Sceny Polskiej" rozmawia Anna Pieszko w Kurierze Wileńskim.
Podczas "Wileńskich Spotkań Sceny Polskiej" wystąpił Pan w spektaklu dla dzieci "Mała Oj-czy-zna" w reżyserii Magdaleny Olszewskiej, wyprodukowanego przez Fundację Pomysłodalnia. Czy był to pierwszy spektakl dla dzieci z Pana udziałem? - Tak, jest to pierwszy spektakl dla dzieci, w którym mam przyjemność brać udział. Wcześniej stroniłem od tego, uważam bowiem, że granie dla dzieci jest najtrudniejszą formą aktorstwa. Wymaga nie tylko skupienia u aktora, ale też mobilizacji, która pozwala przykuć uwagę dziecka do końca spektaklu. Dzieci to bardzo wymagająca publiczność. Czy ten spektakl potrafi zaangażować ich uczucia i uwagę bardziej niż smartfon czy internet? - Myślę, że kluczowym słowem są tu uczucia. Spektakl budzi różne emocje: od strachu poprzez łzy, kończąc na śmiechu. Te emocje wywołują efekty specjalne, dźwiękowe czy gra świateł. To wszystko wpływa na odbiór. Takim przesłaniem, które, mam nadzieję, trafia do dzieci