EN

10.11.2023, 15:09 Wersja do druku

Gry uczuciowe

„Śluby panieńskie” Aleksandra Fredry w reż. Pawła Aignera w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu. Pisze Blanka Tokarska.

fot. mat. teatru

(…) Ach, być kochanym wszyscy szczęściem głoszą; Mym zdaniem: kochać jest większą rozkoszą-Los kilku istot zrobić swoim losem, Czuć i żyć tylko drogich dusz odgłosem (…)
Otóż to szczęścia rzetelne zalety! I ty, ty wyrzec chcesz się ich, niestety?!

Śluby panieńskie, czyli słynna komedia Fredry, spowita nutą satyry w stosunku do polskiej szlachty poprzez sposób kreacji postaci, jednocześnie będąca odpowiedzią autora na obecny wśród romantycznych bohaterów weltschmerz, obserwowany chociażby u Gustawa z Dziadów, notabene imiennika bohatera wspomnianej komedii, reprezentującego antagonistyczny zestaw cech wobec tragicznej postaci z 4 części dzieła Mickiewicza; czy też Wertera, którego przejmujący dramatyzm zyskał odzwierciedlenie w postaci pochłoniętego w miłosnej udręce Albina. Jednakże, głoszona przez bratanka Radosta teoria o magnetyzmie serc, została naznaczona ewidentnym wpływem romantyzmu, poddając się w tym momencie jego esencji, lecz na indywidualnych zasadach pisarza.

Sztuka, która pomimo upływu lat w dalszym ciągu cieszy się zainteresowaniem oraz uznaniem, potwierdzenie czego stanowią wciąż rodzące się ambicje reżyserów w kierunku dalszych eksploracji w zakresie potencjału ulokowanego w dziele, a w efekcie możliwości przeniesienia go na dzisiejsze realia, umożliwiając tym samym przystępny odbiór twórczości pełnej archaizmów dla teraźniejszych odbiorców. Aspiracji tej uległ także Paweł Aigner, dzięki któremu sztuka z kanonu polskich komedii zyskała nowe, intrygujące oblicze.

Reżyser kieruje w stronę publiczności propozycję Ślubów panieńskich w eklektycznej formie, w której to znajdziemy idylliczny obraz polskiej wsi w mariażu ze współczesnymi nam realiami, co zostało dobrze odzwierciedlone w scenografii, łączącej znane nam technologiczne udogodnienia kuchennego asortymentu, takie jak: lodówka, czy też płyta indukcyjna, stylizowana w tym przypadku na starodawny piec kaflowy.

Niezwykle oryginalne, a zarazem udane połączenie reminiscencji ze współczesnością, stało się zasługą scenografa Wojciecha Stefaniaka, sugerując i nakierowując widza już od początku spektaklu, że czeka go niebanalna, naznaczona nowatorskim akcentem realizacja kultowej komedii.

Kreatorskie podejście Aignera do Ślubów panieńskich objawia się także w koncepcji reżysera na wyeksponowanie postaci Jana, który to towarzyszy bohaterom od początku do końca spektaklu, krzątając się po kuchni, tu warto zaznaczyć - faktycznie przygotowując posiłki. Wcielający się w rolę służącego Karol Soboczyński, wprowadza swoją obecnością na scenie wiele komizmu, budując humorystyczny kontrast pomiędzy toczącymi się nieopodal miłosnymi intrygami z bagażem ekspresji a powolnym, uważnym procesem gotowania, podczas którego mają miejsce pełne smaku dygresje - zarówno te słowne, jak i niewerbalne - przejawiające się pod postacią mimiki, gestów.

Sympatię wzbudza także postać Radosta, odgrywana z niezwykłą lekkością przez Błażeja Wójcika. Oddany stryj Gucia, który pragnie szczęścia swojego bratanka, w zabawny sposób gubiąc się poniekąd w jego planach i pojmowaniu uczuć oraz relacji międzyludzkich. Ważny aspekt sztuki stanowi rozkwit miłości Radosta do rozsądnej i empatycznej Pani Dobrójskiej (Justyna Kacprzycka), toczący się równolegle do rozgrywających się rozterek młodych kochanków.

fot. mat. teatru

Pomysłodawczyni składanych ślubów panieńskich, czyli Klara, przejawia wątek feministyczny, a zarazem buntowniczy. Kamila Najduk trafnie oddała zadziorną i niepokorną naturę swojej bohaterki; trzeba przyznać, że potrafi zawładnąć sceną; wydobyć z postaci charyzmę i młodzieńczą zawadiackość. Cechy te zostały także podkreślone poprzez koncepcję stroju (Magdalena Gajewska), czyli zwiewną koszulę nocną, a także komplet złożony z falbaniastej spódnicy z wstążką o intensywnym kolorze fuksji i jeansowej kurtki, ozdobionej koralikami, nadając postaci przebojowości i współczesnych konotacji. Opozycję w stosunku do pełnej werwy Klary, stanowi Aniela (Katarzyna Zając); na jej łagodne usposobienie i delikatność wskazuje już samo imię. Córka Pani Dobrójskiej, wychowana według ścisłych zasad, wpojonych jej przez matkę, charakteryzuje się wrażliwością i pewną naiwnością. Delikatność bohaterki odgrywanej przez Katarzynę Zając, adekwatnie odzwierciedla kostium - długa suknia obszyta falbanami w pastelowym odcieniu.

Oblubieniec Anieli - Gustaw, to postać niezwykle ekspresyjna, a wcielający się w niego Jakub Firewicz, bardzo dobrze sprawdził się w tej roli, zaskakując nawet akcentami flamenco. Podobnie jak w przypadku poprzednich - wspominanych już postaci, na szczególną uwagę zasługuje także strój Gucia, składający się z eleganckiej kamizelki, formalnego surdutu, zestawionego z czarnymi jeansami i nonszalanckim dodatkiem w postaci okularów przeciwsłonecznych. Zastanawiając się nad całokształtem postaci - biorąc pod uwagę zarówno kreację gry aktorskiej - intensywną mimikę, dynamikę w ruchach scenicznych, humorystyczne przerysowanie gestów, posługiwanie się specyficzną intonacją, ale także jego charakteryzację, zauważam tutaj być może ciekawe wpływy i inspiracje estetyką kampu, co stanowiłoby kolejny innowacyjny element w sztuce Aignera.

Przeciwieństwem bratanka Radosta jest Albin (Jeremiasz Gzyl) - bogaty ziemianin, przejawiający satyryczne ujęcie polskiej szlachty. Ten uznany przez Gucia za „smętnego kochanka” młodzieniec, wielokrotnie wzbudza uśmiech na twarzy swoim groteskowym sposobem przeżywania miłości. Szlacheckie pochodzenie bohatera uwydatnia szykowna górna część stroju, wskazująca na wysokojakościowe materiały, zarezerwowane jedynie dla konkretnej warstwy społecznej. Wytworność ta kontrastuje z dolną częścią stroju, którą stały się dobrze znane i powszechne w dzisiejszych czasach jeansy.

Śluby panieńskie to sztuka obfita w komizm sytuacyjny, słowny, a także postaci; stanowi podróż po szerokiej gamie rodzajów przeżywania miłości. Mówi o grach uczuciowych, które nierzadko jej towarzyszą, kreując przy tym pole do walki i skrupulatnych, uknutych z pełną premedytacją intryg. To także ironiczna w swoim ujęciu opowieść o ludzkich przywarach i pewnych utartych schematach i wzorcach, z którymi dzisiaj staramy się walczyć i negować ich powielanie, czego przykładem jest zwrot Pani Dobrójskiej do Klary i Anieli „Nie arietki, nie, ani też balety, Lecz grzeczność, skromność, to wasze zalety.”

Propozycja Pawła Aignera stanowi niesamowicie energetyczną odsłonę dzieła Fredry; żywiołowy wydźwięk buduje tempo prowadzonych dialogów, intonacja wypowiadanych słów przez aktorów, często połączona z intensywną gestykulacją. Istotne znaczenie ma oczywiście warstwa muzyczna (kompozycja: Piotr Klimek, teksty piosenek: Michał Jarmoszuk); konkretnie obecność kupletów, będących swego rodzaju introspekcjami bohaterów, a przy tym nadając tempo przedstawieniu, w efektowny sposób dopełniając spektakl.

Źródło:

Materiał nadesłany