Małgorzata Matuszewska: Urodził się Pan i wychował w Holandii, w której powiedzenie przez kobietę mężczyźnie "nie" jest traktowane dosłownie i nikt nie uważa, że kobieta mówi "nie", a myśli "tak". Jak to wpłynęło na Pana myślenie o spektaklu, który Pan wyreżyserował i na Pana kontakty z ludźmi? Redbad Klynstra: W Holandii efektem takiego rozumienia mówienia "nie" jest zamknięty w społeczeństwie etap flirtowania. Tam kobieta może sama wejść wieczorem do pubu i raczej nikt jej nie będzie postrzegał jako szukającej mężczyzny. W Polsce tak jest w dzień w kawiarni. W Holandii rzeczy nazywane są po imieniu nie tylko w sferze intymnej, ale na każdej płaszczyźnie: w pracy, w domu. Efekt mojego holenderskiego wychowania jest taki, że byłem tu nawet posądzany o homoseksualizm, bo nie traktuję każdego spotkania z kobietą jako potencjalnego rozpoczęcia układu. Taka postawa jest jednak oddalona od natury i stereotypu mę
Tytuł oryginalny
Gry i gierki
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Wrocław nr 208