"Gruzy" w reż. Filipa Gieldona w Teatrze WARSawy. Pisze Mroczki w oczach na swoim blogu.
"Gruzy" Dennisa Kelly to moim zdaniem piekielnie trudny tekst. Dramaturg młody, znany z produkcji telewizyjnych. Trzeba wielkiej wrażliwości, żeby "Gruzy" odebrać, żeby nie wypaść z tej dynamiki iście telewizyjnej. To nie jest sit-com, albo czarna komedia. Ruszamy w świat zgnilizny, życia poza krawędzią. Świat, który dołuje, gdy skupiamy się na tekście. Powtarzam. Moim zdaniem piekielnie trudne zadanie aktorskie. Nie dla każdego, nie dla aktora wypalonego, zmanierowanego. Nastawionego na błyskotliwe tricki i wrzawę. Z "Gruzami" w Warszawie mierzy się para łódzkich aktorów. Ona - tuż po tamtejszej szkole aktorskiej, on - jeszcze studiujący. Agnieszka Skrzypczak i Mateusz Znaniecki. Przyznam, że zaimponowała mi ambicja tych - głupio to zabrzmi i zapewne jakoś tak starczo, ale napiszę - młodych ludzi. Zagrali brawurowo. W ich interpretacji "Gruzy" to wspaniały, wciągający trans. Oboje zmieniają się w okamgnieniu, ma się wrażenie, że scena zapeł