Jutro w Grotesce premiera nowego spektaklu Grupy Rafała Kmity. O kabareciarzu, co dowcipów nie robi - pisze Maria Mazurek. W zasadzie określenie "kabareciarz" jest dość umowne. Już Młynarski mówił o KMICIE: "Jest niezwykle wszechstronny, to człowiek nie tylko kabaretu, ale i teatru".
Czasem inspiracją jest przeczytana książka, usłyszana wiadomość. Najczęściej - rozmowa z ludźmi. Strzeż się, bo i ciebie mogę zamknąć w jakimś skeczu lub piosence - przestrzega Rafał Kmita, jeden z najbardziej cenionych polskich kabareciarzy. Na szczęście, jak dodaje, ludzie, których portretuje, na ogół nie odnajdują swojego odbicia w spektaklach. Przychodzą do teatru i nie wiedzą, że śmieją się sami z siebie. A czego oczy nie widzą... Na pograniczu teatru i kabaretu W zasadzie określenie "kabareciarz" jest dość umowne. Już Młynarski mówił o Kmicie: "Jest niezwykle wszechstronny, to człowiek nie tylko kabaretu, ale i teatru". Wyreżyserowane przez niego przedstawienia najłatwiej nazwać "kabaretem literackim". Są w nich piosenki, skecze, tańce. Wszystko w konwencji satyry, na pograniczu teatru, kabaretu, musicalu. Pochyla się więc nad bieżącymi wydarzeniami społecznymi, polityką, ale też np. zdradą. No i w ogóle: przewrotną naturą l