EN

6.03.2010 Wersja do druku

Groźba kolorowych kabelków

Teatr Narodowy w Warszawie nie ma ostatnio dobrej passy. Jeśli wyłączyć "Tango" Jerzego Ja­rockiego i "Marata/Sade'a" Mai Kleczewskiej, ostat­nie premiery są nijakie, pozbawione ręki reżysera i odpowiedzi na pytanie, po co właściwie powstały. W tym samym, konsekwentnie przez Narodowy for­sowanym stylu utrzymany jest "Dozorca" Harolda Pintera w reż. Piotra Cieślaka. Sztuka napisana w latach 60. niemiłosiernie się zestarzała, a ekipa przygotowująca jej inscenizację zrobiła wszystko, żeby ten fakt podkreślić. W zagraconym zepsutymi odbiornikami radiowymi, telewizorami, froterkami, odkurzaczami i tosterami pokoju spotyka się trójka nieudaczników. I toby było na tyle. Fakt, że Pinter literackiego Nobla dostał nie za realistyczne opisy życia w ruinach, a za "komedie zagrożeń" (comedy of menace), reżyser skomentował gasnącym co jakiś czas światłem i miga­jącymi różnymi kolorami kabelkami. Wszystko tu jest dosłowne, ciężkie, jednoznaczne, bez metaf

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Groźba kolorowych kabelków

Źródło:

Materiał nadesłany

Polityka nr 10

Autor:

Aneta Kyzioł

Data:

06.03.2010

Realizacje repertuarowe