"Król Lear" w reż. Cezarijusa Graužinisa w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Pisze Piotr Bogdański w Nowych Wiadomościach Wałbrzyskich online
Ostatnia scena w spektaklu nasuwa nieodparte skojarzenia z teledyskiem Michaela Jacksona - "Thriller". Snują się w niej postacie niczym zombie powstałe przed chwilą z grobów. Mógłby ktoś zatem rzec, że "Król Lear" wg Cezarijusa Grauzinisa musi być nieźle odjechany. I miałby rację, ale to najbardziej trafny komplement dla ostatniej premiery Teatru Współczesnego w tym sezonie. Litewski reżyser odnalazł w dramacie Williama Szekspira groteskę. Zachował on oczywiście podstawowy przebieg wydarzeń, choć niekoniecznie trzymał się ich chronologii. Tak więc stary Król (Bogusław Kierc) postanawia podzielić swoje królestwo między trzy córki. Tu pojawiają się konflikty między rodzeństwem. Władcy, a właściwie byłemu władcy, nieustannie towarzyszy błazen (Maria Czykwin). To on pokazuje Królowi otaczającą go rządzę, zdradę, nienawiść czy głupotę. Tymczasem Edmund (Krzysztof Boczkowski) syn z nieprawego łoża Hrabiego Gloucestera (Szymon Czac