Lokomotywą przedstawienia jest aktorstwo Gromka, który z chłopaka, jakiego grywał w poprzednich spektaklach, wciela się w faceta, który dobrze wie, na czym można zarobić - o "Produkcie" w reż. Michała Kotańskiego w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.
Premiera "Produktu" odbyła się w dniu, w którym polski geolog został zamordowany przez Talibów. Znów terroryzm dał o sobie znać, a spektakl Michała Kotańskiego przypieczętował emocje tego dnia. Ale czy ta pieczęć mocno się odciska? "Produkt" sięga do 11 września, kiedy al-Kaida zaatakowała wieże WTC. Od tamtej chwili świat ze zdwojoną siłą zaczął nienawidzić i przeciwdziałać terroryzmowi. Temat więc to śliski i już na wstępie nacechowany negatywnymi emocjami. Bo ze złem nie mamy zwyczaju się zgadzać, mimo że czasem staje się pożądaniem. Oto producent filmowy James (Grzegorz Gromek) tworzy w swoim monologu parę bohaterów: jego - kamikadze z siatki bin Ladena i ją - słodką amerykankę, która zakochuje się w terroryście. Opowiada scenariusz swojego filmu - minuta po minucie, klatka po klatce i tworzy historię niemożliwie silnej miłości. Nie brakuje momentów, które w kinie wzbudziłyby grozę, ale sceny te opowiedziane w teatrze ma