"Grochów" wg opowiadania Andrzeja Stasiuka pod opieką artystyczną Agnieszki Glińskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Właściwie bez niespodzianek, to bardzo malabarowy spektakl, ze świetną scenografią, i - kiedy w programie przeczytałem, że - jak to w Malabarze bywa - są i tu "lalki", to nawet niespecjalnie się zdziwiłem, że Marcin Bikowski zgromadził na scenie przedmioty, które są wszystkim, ale zdecydowanie nie lalkami. Przedmioty owe, począwszy od starych planów miasta po pocztówki znad morza, są trochę czwartym bohaterem tego kameralnego, wcale nie aż tak bardzo łatwego przedstawienia. Rzecz jest o pamięci, więc przeznaczona jest raczej dla tych, którzy mają co pamiętać. Na przykład to, że kiedyś na Grochów, a dokładniej na Olszynkę, jeździł pospieszny K. No ale to K odeszło, tak jak nie ma już pociągu do Łupkowa, którym meandry pamięci dowiozły bohatera aż do Piranu, wtedy w Jugosławii, dziś w Słowenii; nie ma już, a może jeszcze są te grochowskie kamienice, których centrum wszechświata był zawsze Plac Szembeka z bazarem, którego zresztą j